sobota, 4 czerwca 2016

Drożdże kontra zakwas czyli na pieczenie chleba mnie wzielo

Od tygodnia rósł sobie w cieple kuchni zakwas. Żadna to filozofia- maka żytnia z woda w proporcjach 1:1. Co wieczór podkarmiałam go kolejna łyżką maki i wody urósł jak należy.

Zainspirowałam się przepisem na chleb młynarza (klik)
Z zakwasu zrobiłam zaczyn- wymieszałam pól szklanki mąki, pól szklanki wody i trzy łyżki zakwasu, zostawiłam na 12 godzin.
Po tym czasie przygotowałam ciasto właściwe- zagniotłam około 360 g maki pszennej , 50 g maki żytniej, przygotowany zaczyn i szklankę wody. Po pól godzinie zagniotłam ponownie dodając łyżeczkę soli.
Tak przygotowane ciasto zostawiłam na dwie godziny do wyrośnięcia, w tym czasie dwukrotnie krotko zagniatając.
Po dwóch godzinach przełożyłam ciasto do formy- jako , ze nie mam kosza do wyrastania chleba posłużyłam się żaroodporna, gliniana misa, obficie wysypana maka. Ciasto było konsystencji pozwalającej na uformowanie bochenka.
Jako , że u nas nie jest za ciepło to wyrastanie trwało dość długo- nie tak jak podaje przepis 2 , ale 4 godziny. Po tym czasie włożyłam formę do piekarnika nagrzanego na 250 stopni. Po 10 minutach pieczenia zmniejszyłam temperaturę na 220.
Następnym razem chyba 4 bochenki na raz będę piekła, bo ten już prawie zniknął.




Na ten chleb na zakwasie trzeba było poczekać, więc zrobiłam dziś rano szybki chleb orkiszowy z orzechami włoskimi.
Torebkę suchych drożdży ( 7 g) rozpuściłam w 1/4 szklanki ciepłej wody z łyżka miodu.
Pół kg maki orkiszowej, zaczyn z drożdży, łyżeczkę soli i około 400 ml wody wymieszałam porządnie łyżką. Do ciasta dodałam dwie garści orzechów.
Po pół godzinie wyrastania przelałam ciasto do dwóch keksówek, wysmarowanych tłuszczem i obsypanych płatkami owsianymi. Poczekałam aż ciasto porządnie urośnie- u mnie to zajęło około godziny i piekłam 30 minut w piekarniku nagrzanym na 220 stopni.
 To był nasz chlebek na śniadanie, od razu zniknął jeden bochenek.

Osobiście wole ten na zakwasie- ma bardziej chrupiącą skórkę i delikatny środek. Ale spokojnie mogę oba polecić- choć orkiszowy o dziwo padł podczas pieczenia...ale zakalca nie było ;)

Smacznego i pozdrawiam serdecznie!!!