środa, 20 kwietnia 2016

Bieguni Tokarczuk, pokrowiec na macbooka i wiosna

Zazwyczaj jak komuś mówiłam, że do pracy dojeżdżam pociągiem, to spotykałam się ze współczuciem. Mało kto rozumiał, ze to był mój czas- w którym nie mogłam sprzątać, gotować, prac itp, w którym nikt z częstotliwością bicia serca kolibra nie wola " MAMOOO". Mój czas na książki i robótki.
Dotkliwie odczuwam brak tego porannego i popołudniowego wyłączenia się, od kiedy dojeżdżam samochodem, z koleżanką. Ciesze się bardzo, że zaproponowała mi wspólne jeżdżenie, ale zdecydowanie cierpi na tym ilość przerobionych oczek i przeczytanych stron.
 A czyta się "Bieguni" Olgi Tokarczuk. Jej nagrodzona nagrodą Nike powieść, składająca się z małych , pozornie niezależnych i nie powiązanych ze sobą opowiadań, których przewodnim tematem jest podroż. Jak zwykle jestem oczarowana talentem tej pisarki.

A robi się na szydełku tunezyjskim dwukolorowy, bawełniany pokrowiec na MacBooka( czy jak się to diabelstwo pisze)- dla cioci męża- mam co prawda rozgrzebane inne ufoki, ale maż zabił mnie argumentacja, że muszę to szybko skończyć, bo nie wiadomo ile jeszcze ciocia pożyje...
Zdjęcia poczynione na balkonie, na którym powoli zaczyna się wszystko do życia budzić. A wokół szaleje wiosna.




 A na koniec moje dylematy- który kolor paska najlepszy?



 I jeszcze wszystkie trzy razem.


Sesyjka cudnego sweterka Saoirse według wzoru Marzeny- się powoli szykuje...

Zapraszam do Maknety na srodowe WDiC