poniedziałek, 30 listopada 2015

Dzień 30. Mglisty

Dobiega końca listopadowe logowanie. 

Dziękuję Maknecie za to nowe dla mnie doświadczenie. Udało mi się więcej, niż sądziłam. Opuściłam tylko 6 tematów, tylko dwa posty pojawiły się rankiem dnia następnego.
Mam nadzieje, ze nie zanudziłam Was tym prawie codziennym postowaniem i , że trochę lepiej mnie przez nie poznałyście.
Jednocześnie, jak już wcześniej pisałam, codziennie z niecierpliwością czekałam na posty innych dziewczyn biorących udział w zabawie, by przekonać się jak one widza ten temat, z czym dane słowo im się kojarzy i  zazwyczaj było bardzo różnorodnie i ciekawie.


Dzisiaj temat mglisty.
Mgła wzmacnia odczucia, zaostrza zmysły. Nie mogąc polegać na wzroku zaczynami więcej słyszeć, zaostrza nam się węch. Jest jak wzmacniacz naszych uczuć, daje poczucie opatulenia i bezpieczeństwa tym, którzy czują się bezpiecznie, niepokoju tym, którzy nie czują się pewnie, ukrywa tych, którzy mają coś do schowania.

Latem jest całkiem inna niż jesienią, unosząc się zapowiada piękną pogodę. Jesienią leniwie obleka pejzaże, łącząc się z dymem z kominów.



Lubie jak wczesnym rankiem mgłę rozpraszają światła na dworcu, lubię biegać w mgle i czuć jakbym odkrywała nowe drogi.




Lubie mgle ;) To chmura, która zeszła do nas z nieba, przyjrzeć się bliżej ludziom i światu...


piątek, 27 listopada 2015

Dzień 27. Pomarańczowy

Zbliża się pierwsza niedziela adwentu. Ulice rozbłyskują powoli świątecznymi ozdobami, w powietrzu unosi się zapach pieczonych ciasteczek, korzennych przypraw i  cytrusów.

Mój sposób na wprowadzenie się w świąteczną  atmosferę to herbatka misiowa, jaką  podawali w gdańskiej kawiarni Pikawa.

Moja wersja tej pychoty to czarna herbata z cynamonem i goździkami,  z dodatkiem soku  z  pomarańczy i cytryny i oczywiście miodu. Na litowy dzbanek biorę jedną torebkę herbaty-nie przepadam za mocną, dodaję kilka goździków, szczyptę  cynamonu i wyciskam jedną pomarańczę i pół cytryny.  Miodem dosładzam do smaku.
Mam nadzieję, że  Wam też zasmakuje!

czwartek, 26 listopada 2015

Dzień 26. Okrągły

Wrześniowy sweterek
serdeczny
Mój ulubiony sposób na sweterki można by nazwać okrągłym. Tak powstały widoczne na poniższych zdjęciach wrześniowy sweterek, serdeczny dla mojej córci, rocky skulls i najnowszy, którego jeszcze nie nazwałam. Robione na okrągło,na drutach z żyłką, rękawy magic loopem,karczek okrągły,czyli oczka zbierane równomierne na całym obwodzie. 
Przy pierwszym- wrześniowym sweterku skorzystałam  z dropsowego wzoru september  sweater,następne  robiłam już  z głowy. 
rocky skulls
Zresztą wszystko prawie dziergam na okrągło:czapki, skarpetki, rękawiczki. .. powód jest prosty-dziergadła wymagające szycia muszą u mnie miesiące odleżeć,zanim je wykończę. A dziergając na okrągło muszę  tylko nitki pochować. 

Dzień 25. Technologia i środowe WDiC

Dzięki technologii mogę podzielić się z Wami dzisiejszym postem.  Siedzę zc komórką  przeglądam internet, robię i obrabiam zdjęcia i umieszczam je na blogu.

Jedyne zażalenie w kierunku mądrych głów wymyślających nowe, ułatwiające nam życie gadżety : ja chcę maszynkę do rozciągania czasu!

P.S. i urządzenie skladające pranie i układające je na półkach oraz wkładające i wyjmujące naczynia ze zmywarki. ...

A czas wolny uzyskany dzięki różnym,przydatnym technologiom poświęciłabym czytaniu i dzierganiu.

Dwie książki.  Dwie robótki.
Josh Bazell "Dzika bestia". I znowu mam wrażenie, że książka ta została napisana na siłę.  Na odwrocie czytam, że to kontynuacja  bestsellerowej poprzedniczki-i wszystko jasne.  Widać, że  autor sili się na dorównanie poprzedniczce. Jezyk jest najeżony wulgaryzmami,o których pisarz zapomina, gdy fabuła gładziej się toczy.  Tu i ówdzie dorzucone nieco erekcji i sterczacych cycków bez zagłębiania się w sferę  uczuć.  Akcja ogólnie dość ciekawa i sporym plusem jest zaskakujące zakończenie. Podsumowując-można przeczytać, ale nikogo nie zmuszam.



Inna sprawa jest z powieścią "Wilk" Marka Hłaski. Już  sama jej geneza jest ciekawa. Napisana przez 19to letniego pisarza, przeleżała 60 lat w szufladzie  pośród innych manuskryptów. Przenosi jak za pomocą różdżki  w świat biedy warszawskich przedwojennych dzielnic robotniczych.  Opisy miejsc,postaci i język bohaterów są niesamowicie plastyczne.  Ideologia przebijająca się przez to dzieło,umieszczona  w nim ponoć by w ogóle w tamtych czasach móc wydać książkę, jest zręcznie podważana i relatywowana. Według mnie jest to lektura obowiązkowa.


wtorek, 24 listopada 2015

Dzień 24. Duży

Codziennie w pracy wita mnie, ozdobnie na ścianie wypisane hasło
" czekając na duży cud, możesz przeoczyć wiele małych"




Wszystko ma być dziś dużeDuży dom, ogródsamochód, telewizor. Duże oczekiwania sprawiająże czujemy się mniejsi, gorsi. Wielkość świata konsumpcyjnego przytłacza nas i wcale w tym dużym świecie nie czujemy się szczęśliwi.

Przegapiamy nasze małe, codzienne szczęściaoczekując eksplozji i fajerwerków godnych hollywoodzkiej produkcji.
A małe jest piękne ;)


poniedziałek, 23 listopada 2015

Dzien 23. Kubek

No to został mój bzik do tablicy wyzwany. 
Uwielbiam! A najbardziej te ręcznie robione, jedyne w swoim rodzaju, niedoskonałe. Niektóre uszczerbione zębem czasu. Przy robieniu porannej kawy zastanawiam się, który dziś będzie mi towarzyszył. Który pasuje do mojego nastroju i atmosfery dnia.
Z każdej podroży przyjeżdża z nami przynajmniej jeden kolejny. A uwierzcie mi- niełatwo znaleźć takie na prawdę ręcznie robione... Czasami tez ktoś z przyjaciół, wiedzący o moim bziku uszczęśliwi mnie kolejnym kubasem- i z każdego cieszę się jak dziecko.
To te moje najulubieńsze, które stoją na półce nad stołem kuchennym,
 a w szafce tłoczą się codzienno-szaraki, które tez kocham, ale miejsca na ich ekspozycje nie mam

Dzień 22. Chandra


Jak tu pisać o chandrze, jak dzieci od rana radośnie rozćwierkane, za oknem słońce cały dzień świeciło, a wieczorem spadł śnieg- grubymi, puszystymi płatkami.
Kiedyś to bylo moje drugie imię, wiecznie ubrana na  czarno, szarość była już niezwykle krzykliwym kolorem, zagubiona w swoich kompleksach, szukajaca miejsca dla siebie. Chandra skończyła się, jak się znalazł ktoś kto te moje domniemane kompleksy pokochał. Ten ktoś, kto od lat 16 powtarza mi, że jestem najpiękniejsza i najwspanialsza, z każdą moja zmarszczką i fałdką. Taka jak jestem, emocjonalna, wybuchowa, czasem z nosem w książce i głową w chmurach.
Wiadomo, czasem dopadnie mnie tęsknota za czymś. Za własnymi czteroma kątami, z kominkiem i ogródkiem, za młodością " chmurną i durną", ktora przemija i nie wróci, za niezależnością i egoizmem. Ale wystarczy, ze spojrzę na pysie mojej trójeczki i zakochany wzrok męża i wiem, że tu i teraz mam wszystko, czego potrzebuje.
http://www.makneta.com/2015/11/tak-naprawde-to-nie-wierze-w-zadne.html

sobota, 21 listopada 2015

Dzień 21. Miękki

Marzy mi się miękkie, wielkie swetrzycho do opatulania. Takie włochate, przytulaśne.
Kupiłam sobie już nawet trochę moherku, co by takiego miękkiego puchacza zrobić i teraz wzoru szukam.

Co sadzicie o tym ?
Zdjecie ze strony : http://makezine.com/2008/11/24/free_pattern_download_cabled_p/
ten tez ciekawie wygląda :
Zdjęcie ze strony : http://www.garnstudio.com/lang/de/visoppskrift.php?d_nr=0&d_id=391
o i ten fajny, ale chyba bym trochę zredukowała  przód:
zdjęcie ze strony: http://www.ravelry.com/patterns/library/127-25-sweater-with-extra-width-in-the-front
Niezmiennie zachwyca mnie Dune- ale mój moherek jest chyba na to za gruby...
Zdjęcie z Raverly : http://www.ravelry.com/patterns/library/dune-7


podoba Wam się któryś z tych miękkich swetrów? A może znacie jeszcze inne ciekawe wzory na taki jesienny opatulacz?



piątek, 20 listopada 2015

Dzień 20. Światło

Bez światła nie byłoby fotografii( z greckiego- pisania światłem)
A tamtej soboty słońce uraczyło nas wyjątkowo pięknym, ciepłym, jesiennym jego wydaniem.

Kolejny sweterek z serii "optymistycznych"- jakoś tak zawsze mało mi się oczek nabiera...

Zrobiony z dropsowych włóczek-beżowego  Fabela  i turkusowo-fioletowo-zielonego Delight

na okrągło, na drutach 3,5( i 3-ściągacz)
Wzór z głowy, zrobiony od góry, bez nawet jednego szwu.


Prawda, że idealne światło do fotografowania?

czwartek, 19 listopada 2015

Dzień 19.- Metoda

Daleko mi od Perfekcyjnej Pani domu- można by powiedzieć nawet, że na drugim biegunie jestem, ale kilka metod na codzienne problemy i problemiki sobie wypracowałam i postaram się nimi z Wami podzielić.

1. Metoda na przypalone garnki:
wlewamy do garna ciut wody i wsypujemy sodę oczyszczona, i  ta mieszankę gotujemy- przypalenizna sama od dna odchodzi. ( akurat mi soda " wyszła" i mój własnoręcznie przypalony garnek czeka na jej kolejna dostawę)


2. Metoda na plamy: 
z chemii może niewiele wyniosłam, a szkoda. Jedna z rzeczy, które zapamiętałam, to hydroliza. Do mycia, prania itp potrzebna jest tylko i wyłącznie woda, wszelkie  środki piorące, i czyszczące  ułatwiają tylko wodzie dostęp do cząstek brudu i ich rozpuszczenie. Postępując zgodnie z chłopską logiką, zaczęłam rzeczy z plamami zamaczać na dłuuugo- czasem dwa, trzy dni, czasem jeszcze dluzej, wymieniając tylko wodę, ewentualnie zapierając plamę dodatkowo mydłem żółciowym( gallseife). Mało jest plam, które się temu potrafią oprzeć.
3 Metoda na gładką skórę dla alergików i nie tylko: 
oliwa z oliwek.  Dodaje oliwy i czasem tez mleka do kąpieli, robię piling z oliwy i cukru. Zamiast kremu używam oliwy nagietkowej- w której przez jakiś czas były zanurzone kwiaty nagietka- opis przygotowania był niedawno na blogu LAWENDOWA MANUFAKTURA , poprzednio miałam taki macerat z lawendy- też bardzo ładnie pachniał, ale ten z nagietka zdaje się bardziej łagodzić stany zapalne i wygładzać "suche plamy"
4. Metoda na zmarszczki: wydaje mi się, ze jak na swój "zaawansowany" wiek (czterdziestka już tuż tuż) nie mam dużo zmarszczek- mój sposób na walkę z nimi to picie jak największej ilości wody i unikanie słońca- a jak już słońce to koniecznie wysokie filtry na twarz.
5. Metoda żeby jajka nie "wyciekły" w czasie gotowania:
Jajka wkładać do osolone, zimnej wody- na miękko gotować 3 minuty od wrzenia, na twardo- co najmniej 5.
6.Metoda na więcej czasu dla siebie:
 wdrożenie dzieci do obowiązków domowych, sprzątanie, pranie itp razem z nimi- i " fajrant" o godzinie 20- dzieci idą spać, a ja nie stoję za deska do prasowania, nie pucuje podłóg, tylko czytam, dziergam- ogólnie wyleguje pępkiem w gore, niech się świat wali i pali, kurz nie zając, nie ucieknie....
7. Metoda na bezstresowe życie:
 staram się wdrażać w życie moje blogowe motto: "Boże! Proszę, daj mi siłę, abym pogodził się z tym, czego zmienić nie mogę; odwagę, abym zmienił to, co zmienić mogę i mądrość, abym potrafił odróżnić jedno od drugiego"  oraz drugie " skupiaj się nie na problemach ale na rozwiązaniach" . Pomaga...naprawdę....

środa, 18 listopada 2015

Dzien 18.- Dziennik

Nie da się pominąć milczeniem tego, co pokazują w dzienniku.

Ogrom nienawiści i przemocy przeraża mnie.
Od kiedy mam dzieci po prostu nie mogę dopuścić do siebie tak negatywnej energii. Nic na to nie poradzę, że obejrzenie wiadomości łączy się u mnie z wieloma nieprzespanymi nocami. Nadmiar ludzkich nieszczęść powoduje u mnie paraliż.
Nie oglądam telewizji, nie czytam gazet, w radio słucham tylko muzyki.
Wiem- zamykając oczy nie zmienię świata, ale może go przynajmniej w mikroskopijnym stopniu zmienię, starając się czynić dobro wokół siebie na co dzień.
Zdjęcie z Wikipedii 

Nie ma co rozpływać się w niemocy i bezczynność argumentować brakiem środków i możliwości. Uśmiech i przysłowiowe podanie reki jest pierwszym krokiem do lepszego jutra.

Dzień 17. Puszysty

Myśląc wczoraj o tym z czym kojarzy mi się dzisiejszy temat listopadowego blogowania, przypomniałam sobie, jak kiedyś ktoś powiedział "masz taki misiowy głos, taki puszysty..." .

Dość nietypowy to komplement  dla nastolatki. I o komplementach chciałam dzisiaj.  A raczej o tym jak je przyjmujemy.
Słysząc miłe  słowa w naszym kierunku,często staramy się je racjonalizować "-ale masz super figurę!.- no co ty, tylko spójrz na te zwały tłuszczu na brzuchu i grube uda! " "jaki śliczny swetrek zrobiłaś!- e tam, taki to każdy by umiał"itd itp.
W komplemencie doszukujemy się zasadzki, osobę, która nas nim obdarza podejrzewamy o interesowność,może złośliwość.  Komplemenciarze to przecież podejrzane typki i za naszymi plecami na pewno  zaraz nas obgadają lub wyśmieją.
A już w ogóle te nieustające komplementowanie na forach- jak to często czytam  w necie "kółka  wzajemnej adoracji"...
A nie przyjemnie było by po prostu dopuścić do siebie myśl, że  faktycznie to jacy jesteśmy, lub co robimy może się komuś podobać?  Uśmiechnąć się ,podziękować i poczuć się dowartościowanym. Nie zastanawiać się nad przyczynami i pobudkami tylko przyjąć miłe  słowa za dobrą monetę.

Dobrze mi z tym moim puszystym głosem.

poniedziałek, 16 listopada 2015

Dzień 16. Pragnienie

Na takie fizjologiczne najlepsza jest woda.  Wiadomo-soki tuczą,herbata i kawa pobudzają, napoje ogólnie zawierają niezdrową chemię  i psują zęby.  Ale nie samą  wodą  człowiek żyje.  Najważniejsze by pić  i  to sporo.  Łatwo o tym zapomnieć,  co widzę szczególnie u starszych osób na oddziale.

Co zrobić z innymi  pragnieniami ? Dobra praca, szczęście rodzinne, zdrowie, dobra materialne. .. Chyba próbować nie przeszkadzać w ich spełnieniu. Nie szukać problemów tam, gdzie ich nie ma, rozwiązywać te, które powstają i pracować, a najwięcej nad sobą.
Ja pragnę więcej czasu dla rodziny.  Dlatego postanowiłam ograniczyć  internet,od którego najwyraźniej jestem uzależniona.  Zaczęłam od odinstalowania FB... zobaczymy czy to coś da. ..
Dlatego proszę nie bądźcie źli, jeśli nie od razu będę komentować wpisy na Waszych blogach i odpowiadać na Wasze komentarze.  Postaram się raz na jakiś czas zrobić to masowo, aby moje dzieci i mąż  nie miały przed oczami widoku mamy wiecznie wiszącej na komórce. ..


środa, 11 listopada 2015

Dzień 11. Cztery

nie tak wyobrażałam sobie moje 30 dniowe listopadowe blogowanie.... chociaż właściwie podejrzewam , że własnie tak będzie.... ogarnął mnie totalny niedoczas, jutro mam znowu dyżur, a potem wyjeżdżam, wiec cztery dni pewnie nic nie napisze... Ale będę próbować ;D

wtorek, 10 listopada 2015

poniedziałek, 9 listopada 2015

Dzień 9. Obraz

Nie sądziłam, że  aż  tak spodoba mi się listopadowa dziennikowa zabawa Maknety.
 Z każdym dniem mój apetyt na pisanie rośnie.  Tematy  pobudzają do myślenia i analiz, jak przedstawić oryginalnie i z mojego punktu widzenia dane zagadnienie. Codziennie z ciekawością czekam na posty  innych uczestniczek i podziwiam jak niby ten sam podmiot jest interpretowany przez rożne osoby.

Codziennie jednym z pierwszych obrazów jest nasze odbicie w lustrze. To co tam widzimy nie koniecznie odpowiada rzeczywistości. Nasze doświadczenia, przeżycia kształtują, a czasem deformują widzenie własnego ja. Często nie doceniamy naszych umiejętności, zalet  i talentów, popadamy w kompleksy, zmagając się z tym czym, lub kim byśmy chcieli być, lub wizerunkiem jaki chcielibyśmy zaprezentować światu. Czasem nasze małe ego powiększa się w lustrze, jak pod lupa, z wielkości bakterii do drapacza chmur i przysłania nam cały świat ,a przede wszystkim prawdę o tym, kim jesteśmy.
Jak cię widza tak cię piszą. Staramy pokazać światu nie nasze prawdziwe oblicze, ale to w które wierzymy- zretuszowane fotoszopem, przykryte gruba warstwa szminki.
Takie maski spotykamy też w życiu i przyklejamy im etykietki- ładny, brzydki, gruby, chudy, głupi mądry, muzułmanin, chrześcijanin. Ciężko taka gębę zrzucić, ciężko pokazać światu, że nie jesteśmy tymi, za których nas biorą. Kujon od pierwszej klasy podstawówki jest kujonem, a rozrabiaka rozrabiaką i niewielu chce zajrzeć pod powierzchnie, co tam na prawdę się kryje.
Obrazy innych ludzi, powstające w naszych głowach są często odzwierciedleniem naszych własnych pragnień, leków, oczekiwań. Nie dziwmy się, kiedy z rozczarowaniem stwierdzimy, że rzeczywistość jest całkiem inna. I nie jest to wina osoby, będącej zwierciadłem naszych wyobrażeń.
Odrzucając stereotypy i zaglądając pod maski uczymy się innych i samych siebie.

niedziela, 8 listopada 2015

Dzień 8. Podziwiam


Jak dziecko, z otwarta buzia i rozszerzonymi do niemożliwości oczyma podziwiam niezmiennie naturę i dziękuje Bogu,  ze tak wspaniale i idealnie stworzył i puścił w ruch to koło. Co roku to samo- wiosna, lato, jesień , zima, a jednak za każdym razem inaczej. Uwielbiam zapach mokrej ziemi wiosna, gorące słońce i ciepły deszcz latem, zapach suchych liści i błyszczące kasztany jesienią, mroźne, śnieżne dni zima.











Podziwiam tez Jego inne stworzenie- ludzi- a szczególnie tych z pasja. Takich co maja bzika i realizują się w swojej dziedzinie. Podziwiam moje koleżanki, które zainspirowały mnie do biegania- Ania, Ada, Agnieszka- kobiety pracujące i mamusie, które zapewne ciężka pracą osiągają wspaniale sukcesy w maratonach, ultramaratonach, a moje 5 km to pewnie dla nich mała rozgrzewka.
Podziwiam Dziewiarki, które tworzą dzianiny o idealnych formach , kolorach, fakturach i jeszcze potrafią spisać do nich wzory, aby takie szaraczki jak ja, tez mogły sobie takie cuda podziergać- Asja, Hania, Marzena, Magda- tu lista jest dłuuuugaśna i mogłabym sypać imionami jak z imiennika.
Podziwiam moich kolegów z pracy, którzy czasem  kosztem życia rodzinnego poświęcają się medycynie, jeżdżą na kongresy, sympozja, zawsze znają najnowsze wyniki badan naukowych i nowinki techniczne i chętnie ta wiedzą się dzielą. 
Tacy ludzie dają mi nadzieje, ze kiedyś może tez coś osiągnę- jak znajdę w końcu to, czemu będę chciała się poświecić i oczywiście wystarczająco ciężko na to pracować




...